Trochę się ostatnio zagalopowałem. Bloga założyłem z zamiarem pisania lekkich, przyjemnych tekstów okraszonych dużą ilością fotografii, w których znajdą się anegdotki, zabawne historie i bardzo subiektywne spojrzenie na wspinanie. Wyszło jak wyszło więc stwierdziłem, że nadal będę dalej poruszał w nim tematykę żywienia i treningu ale uzewnętrzniać się będę tutaj. Namuerte.blogspot.com to nowy wymiar opowieści o wspinaniu...
Jako, że za półtora godziny są moje urodziny pokusiłem się o kilka fotek z początków kariery.
 |
| Pierwszy kontakt ze skałą - Mirów 15.04.2007 |
Jak widać powyżej pierwszy kontakt ze skałą odbył się w pięknym stylu top rope (wędka w sensie). Pamiętam jak dziś, że byłem dość wycykany i nie prezentowałem wybitnych zdolności wspinaczkowych.
 |
| Oto jak kończy się wspinanie na wędkę... |
W 2007 roku byłem na skałach całe 6 razy i poruszałem się na poziomie IV-V. Aby prezetować się godnie sprawiłem sobie po taniości la sportivki ponad kostkę, z pękniętą w połowie podeszwą - generalnie dość znoszone. Mimo wszystko byłem nimi zachwycony.
 |
| Pierwsze kletterki i solóweczka! |
Tu już w anasazikach.
 |
| Wspinaczkowa stylówa najwyższej próby |
W 2009 zacyk był już po całości. Żadna przeszkoda nie była straszna. Mimo wszystko nikomu nie polecam spania w namiocie w śpiworze o komforcie termicznym + 5 stopni. Szczególnie jeśli w nocy temperatura spada do -5.
 |
| Luty 2009 - sezon zaczyna się wcześnie |
Początki na grząskim gruncie francuskich siódemek nie były łatwe. Pamiętajcie o niezbyt dużej różnicy wagi między wspinaczem a asekurantem chyba że chcecie się mijać i przybijać piątki.
 |
| Początki wspinania sportowego - Krakowskie pieczywko wprost |
Gdzieś tam wplótł się pierwszy wyjazd na balderki. W dużej mierze ograniczał się on do siadania na padzie i próbie oderwania dupy od materaca. Próby na
Teleportacji też były jednak trajektoria lotu była nie do opanowania i przypominała trajektorie wyrzuconego w powietrze worka ziemniaków.
 |
| Zimny dół czyli początek końca kariery bulderowej |
 |
| Teleportacja |
Pierwszy wyjazd na West to wypad do Sulova. Kto był ten wie, że mógł być to również wyjazd ostatni...
 |
| Sulov |
Cyfra też się zdarzyła. W ciągu sezonu pokonywałem kolejne szczebelki od VI.2+ do VI.4
 |
| Strzał w 10 |
W 2010 rozwikłałem swój długoterminowy projekt
Porozmawiajmy o kobietach. Musiałem się uwijać gdyż wprowadzone opłaty za wstęp na teren Zborowa i Kołoczka skutecznie zniechęcały asekurantów.
 |
| Bader meinhoff |
 |
| Porozmawiajmy o kobietach - zwracam uwagę na niezłą pracę stóp |
No i w końcu wyjazd na prawdziwy west... RODEO!
 |
| Czyj to palec? |
 |
| Jest ... wysoko |
 |
| Piwo |
 |
| i po piwie |
 |
| Na sportowo |
 |
| cd |
 |
| Odrzutowy plecak |
Grudzień 2010 to początek kariery instruktorskiej, a w 2011...
 |
| Pierwszy Balder Szpil od kuchni |
... Francja czyli bużole, bagietki i deszcz (no i dwutygodniowy krztusiec)
 |
| Tarn - znów jest wysoko |
 |
| Orpierre |
 |
| Francuskie klimaty |
 |
| Sisteron |
 |
| Śniadanie |
 |
| Kemp |
 |
| Bywało deszczowo |
 |
| Kemp nad wodą |
 |
| Ale bywało i tak |
 |
| Polsko-francuska integracja (bużole + tyskie) |
 |
| Meme pas mal! |
...Frankenjura czyli czemu ja nie wziąłem parasola
 |
| Entsafter |
 |
| Massaker |
 |
| Po Masakerze |
 |
| Orang Utan |
i Osp czyli Hrenovka, gulasz i trening węgierski...
 |
| Gulasz po węgiersku z pire |
 |
| Kolacji ciąg dalszy |
 |
| Wspinania było niewiele |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz