W końcu zrobił się warun a za nim posypało się kilka przejść.
Na upalnym Zborowie udało sie odhaczyć turbo-klasyk rejonu czyli Kaprys bogów VI.5+. Piękny siłowo-wytrzymałościowy rajd po kutych dziurach z trudnościami na samej górze musi się podobać. Gdyby tylko fakerek był nieco szerszy...
2 lipcowe wyjazdy wystarczyły też aby rozwiązać pewną zaległość i zrobić pierwsze VI.5+/6. Powitanie wiosny okazało się zupełnie nie pode mnie i moja wytrzymałość (a właściwie jej brak) została wystawiona na poważną próbę z której na szczęście wybrnąłem obronną ręką. Ruchy porobione na drugim wyjeździe - całość zajęła 'nieco' dłużej. W końcu wolny człowiek...
No i za każdym dobrym przejściem stoi jeszcze lepszy asekurant...:)
"W końcu zrobił" |
Po wymuszonym przez pogodę reście przyszła pora na następne przejścia.
Kolejnym punktem programu był jeden z podkrakowskich klasyków - Będkowski playboy VI.5. Przygoda raczej bez historii - wystarczyło zrezygnować z patentów 'kolegów'. Doping młodzieży też zrobił swoje choć szedłem za szybko i za wysoko...
Będkowski playboy VI.5 |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz