czwartek, 1 sierpnia 2013

Lipiec spod znaku jury

W końcu zrobił się warun a za nim posypało się kilka przejść.
Na upalnym Zborowie udało sie odhaczyć turbo-klasyk rejonu czyli Kaprys bogów VI.5+. Piękny siłowo-wytrzymałościowy rajd po kutych dziurach z trudnościami na samej górze musi się podobać. Gdyby tylko fakerek był nieco szerszy...
2 lipcowe wyjazdy wystarczyły też aby rozwiązać pewną zaległość i zrobić pierwsze VI.5+/6. Powitanie wiosny okazało się zupełnie nie pode mnie i moja wytrzymałość (a właściwie jej brak) została wystawiona na poważną próbę z której na szczęście wybrnąłem obronną ręką. Ruchy porobione na drugim wyjeździe - całość zajęła 'nieco' dłużej. W końcu wolny człowiek...
No i za każdym dobrym przejściem stoi jeszcze lepszy asekurant...:)

"W końcu zrobił"

Po wymuszonym przez pogodę reście przyszła pora na następne przejścia.
Kolejnym punktem programu był jeden z podkrakowskich klasyków - Będkowski playboy VI.5. Przygoda raczej bez historii - wystarczyło zrezygnować z patentów 'kolegów'. Doping młodzieży też zrobił swoje choć szedłem za szybko i za wysoko...

Będkowski playboy VI.5
Mogłoby się wydawać, że upały które nawiedziły jurę pod koniec lipca uniemożliwią jakąkolwiek działalność okołowspinaczkową. Poniekąd była to racja więc nie było sensu robić niczego trudnego, a robiąc rzeczy mniej trudne wpadł niespodziewanie topowy onsajcik na Tragicznych Marzeniach VI.3+/4.

A na koniec kilka fotek:

Ballada wolnej drogi VI.3+/4

Hela i Prześliczna wiolonczelistka 

Magda i Doleżychówka

Wspinanie na Gołębniku

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz